Brzydkie zwycięstwo i piękna katastrofa

Brzydkie zwycięstwo i piękna katastrofa

W bólach, po zaciętym boju, Antares Zalasewo pokonał u siebie Pogrom Luboń 3:1 (1:0) i odskoczył od dna ligowej tabeli. W przekroju całego spotkania to gospodarze byli drużyną lepszą - niestety, kolejny raz niewykorzystane sytuacje w pierwszej odsłonie, przeradzają się w problemy w dalszej części gry.

Pierwsze minuty to zdecydowana przewaga Antaresu, który prowadził atak pozycyjny na połowie gości. Gra kombinacyjna gospodarzy mogła się podobać, sytuacje się pojawiały, brakowało tylko kropki nad "i". Cały tercet ofensywny Antaresu - Białach, Bączyk, Nazarevych i Mężyński miał dużą ochotę do gry i wspierany przez ustawionych niżej Lutomskiego i Kramera - odważnie poczynał sobie pod bramką rywali. Dwukrotnie bardzo dobrego podania nie wykorzystał Mężyński, który został złapany na pozycji spalonej. W najlepszej sytuacji ponownie Mężyński spudłował - piłka wyrzucona z autu trafiła do Bączyka, który obrócił się z obrońcą na plecach i zagrał na 5 metr do niepilnowanego napastnika - niestety, brak komunikacji z lepiej ustawionym Białachem spowodował brak gola w tej sytuacji. W międzyczasie dwukrotnie urywał się prawym skrzydłem Nazarevych, jednakże nikt nie był w stanie zamknąć groźnych piłek posyłanych z prawej strony boiska. Na strzał z dystansu zdecydował się także Bączyk, a jego próba niewiele minęła bramkę. Doskonale dysponowana defensywa zalasewian nie dopuszczała gości nawet do niegroźnych sytuacji, a pozostałe okazje bez problemu kasował Pyrzyński. I kiedy wydawało się, że mecz się wyrównał, że Pogrom przetrwa nawałnicę ofensywy Antaresu, wreszcie udało się wpakować piłkę do siatki - do rzutu rożnego podszedł Białach, dobrze dośrodkował piłkę na długi słupek, gdzie strzał głową oddał Mężyński - pierwszą próbę jeszcze odbił stojący na linii obrońca gości, ale już potężnej dobitki wybronić nie dał rady - 1:0! Wydawać by się mogło, że bramka doda wiatru w żagle gospodarzom, którzy będą szukali podwyższenia wyniku - jednakże stało się wręcz odwrotnie, tempo meczu siadło, a to goście zaczęli dochodzić do sytuacji - dwukrotnie ze stałego fragmentu bardzo groźnie uderzał pomocnik Pogromu, ale fantastycznie na linii interweniował Pyrzyński. Do przerwy 1:0 i nic nie wskazywało na to, że mecz został zamknięty.

Tak też rzeczywiście było. Pierwsze 20 minut drugiej połowy to napór Pogromu - co prawda przeciwnicy nie stwarzali klarownych okazji, jednakże udało się rywalom wyrównać po nieco przypadkowej akcji - przerzut na skrzydło, próba wrzutki z pierwszej piłki zamieniła się w klasyczny "centrostrzał" i wpadła za kołnierz Pyrzyńskiemu, obijając jeszcze poprzeczkę... Wyrównanie było niespodziewane, ale zasłużone, Antares pod presją popełniał błędy, szczególnie w wyprowadzeniu piłki i dał się stłamsić. Bramka Pogromu podziałała jednak jak kubeł zimnej wody - zalasewianie się obudzili i ruszyli po zwycięstwo w spotkaniu. Próbował Bączyk, próbował wprowadzony Przybył - który dał dobrą zmianę, fantastyczną sytuację zmarnował Nazarevych po podaniu Lutomskiego, kiedy strzał w sytuacji sam na sam z bramkarzem minął prawy słupek bramki. Jednakże filigranowy Ukrainiec w pełni się zrehabilitował - najpierw wpakował piłkę do siatki po dośrodkowaniu Białacha, jednakże asystent podniósł chorągiewkę i bramka nie została uznana. W kolejnej sytuacji znakomicie odegrał piłkę do Lutomskiego, który z 11 metrów wpakował piłkę do bramki między nogami bramkarza. 2:1 i gra wróciła pod kontrolę gospodarzy. Pogrom starał się atakować i wrócić do gry, jednakże nie miał argumentów na dobrze dysponowaną obronę Antaresu. Zalasewianie starali się zamknąć spotkanie - po rzucie rożnym bardzo groźnie uderzał Przybył, jednakże nie trafił w światło bramki. W samej końcówce błyskawiczną i zabójczą kontrę wyprowadzili bordowi - piłka trafiła do Bączyka, a ten podał na wolne pole do Nazarevycha, który biegł niemal od połowy boiska sam na sam z bramkarzem rywali i ostatecznie, po jego rękach, skierował piłkę do siatki - pierwsze zwycięstwo i punkty w tym sezonie stały się faktem!

Zalasewo, 08.09.2019 r. (godz. 17:00)

Antares Zalasewo – Pogrom Luboń 3:1 (1:0)

Bramki:

23 min. – 1:0 Mężyński (asysta Białach)

55 min. – 1:1 Krupkowski

68 min. – 2:1 Lutomski (asysta Nazarevych)

89 min. – 3:1 Nazarevych (asysta Bączyk)

Kary (Antares):

Żółte kartki: Sz. Malicki, Andrzejewski

Skład Antaresu:

Pyrzyński – Bednarczyk (68-W. Kasperek), Andrzejewski, Sz. Malicki (68-Brzeziński), Balicki (80-Winkowski) – Nazarevych, Lutomski, Kramer (66-Biernaczyk), Bączyk, Białach (90-Makowski) – Mężyński (48-Przybył)

Pozostali rezerwowi:D. Malicki

Pozytywnie nastawieni i z bojowym nastawieniem udaliśmy się do Komornik, aby podtrzymać dobrą passę i sprawić niespodziankę, pokonując jednego z pretendentów do awansu. Wydawało się, że zarówno kadra, jak i morale są na dobrym poziomie, boisko idealne - nic tylko walczyć o ligowe punkty.

Początek spotkania był jak ze snu. Gospodarze zupełnie nie mogli się odnaleźć przez dobrze zorganizowany i wysoki pressing Antaresu, popełniając bardzo kosztowne błędy. Już w 3 minucie spotkania po zgraniu Bączyka w bardzo dobrej sytuacji spudłował Balicki, ale już dwie minuty później goście prowadzili. Nazarevych przechwycił piłkę z prawej strony boiska, dorzucił ją na długi słupek, a Bączyk szczupakiem wpakował piłkę do siatki. Antares nie tracił czasu i błyskawicznie poszedł za ciosem - kolejny wysoko założony pressing przez Przybyła, Bączyka i Nazarevycha poskutkował błędem stopera gości, który zbyt mocno podał piłkę w kierunku bramki, obok bramkarza - 0:2! Piorunujący początek wlał mnóstwo pewności siebie w poczynania zalasewian. Jednakże z każdą upływającą minutą gospodarze prezentowali się coraz lepiej; dodatkowo około 20 minuty kontuzji uniemożliwiającej dalszą grę dostał filar środka pola Antaresu - Lutomski... Wielkopolska zaczęła tworzyć sytuacje, jednakże bardzo dobrze w bramce spisywał się Pyrzyński, który bronił w groźnych sytuacjach. W 24 minucie nie miał jednak szans - bardzo dobrą wcinkę w pole karne wykorzystał skrzydłowy gospodarzy i przerzucił ją nad interweniującym goalkeeperem Antaresu. Od tego momentu atakowali jedynie gracze z Komornik i wydawało się, że kwestią czasu jest wyrównanie rezultatu spotkania - Antares przestał grać w piłkę, zniknęła niestety koncepcja na rozgrywanie akcji. Piłka jest jednak przewrotna - złe rozegranie akcji przez obrońcę, piłkę przechwycił Bączyk, błyskawicznie podał do Biernaczyka, ten wypatrzył Nazarevycha, który dostał idealną prostopadłą piłkę i dostawił jedynie stopę - 3:1! Wydawało się, że zdobyty gol podziała mobilizująco na Antares, do przerwy zostało niewiele czesu. Niestety, to był początek końca gości w tym spotkaniu...

Wielkopolska zdobyła gola kontaktowego błyskawicznie. Właściwie z samego rozpoczęcia padła bramka na 2:3, przy bardzo biernej postawie obrońców, zabawił się skrzydłowy gospodarzy, wszedł odważnie między trzech w pole karne, piłkę zdołał jeszcze wybić Andrzejewski, ale wobec dobitki pomocnika z 10 metrów Pyrzyński był bez szans. W samej końcówce Biernaczyk sfaulował na 18 metrze zawodnika rywali, a Wielkopolska wykorzystała błąd w ustawieniu Antaresu i obrońca gospodarzy z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki... 3:3 do przerwy. Widowisko fantastyczne, szczególnie dla kibiców, ale gra Antaresu była coraz gorsza.

W przerwie mobilizacja, koncentracja i założenia, było widać chęć powrotu do dobrej gry, ale.... to były tylko słowa. Pierwsze pięć minut po przerwie wyglądały jeszcze solidnie, ale dalej, wszystko się posypało. Kontuzji doznali kolejno Sowiński, Kasperek i Adamski, a zmiennicy niestety nie dali odpowiedniego impulsu. Wielkopolska wykorzystała fakt, że Antares kompletnie posypał się taktycznie, gracze gospodarzy bezlitośnie punktowali błędy zalasewian zdobywając po przerwie 4 gole. Nie ma co znęcać się nad indywidualną postawą zawodników, każdy z graczy ma po tym meczu swoje za uszami. Przykry jedynie jest fakt i świadomość tego, że pierwsze 20 minut były naprawdę koncertowe w pojedynku z viceliderem, gdzie Antares był wyraźnie lepszy - niestety zalasewianie nie byli w stanie kontynuować tej gry w dłuższym wymiarze i piękny początek zmienił się w kompletną katastrofę.

Drużyna ciężko pracowała w tym tygodniu i na pewno podejdzie skoncentrowana do kolejnej batalii, w której to rywale będą faworytami. Wierzymy jednak, ze uda nam się odczarować Stadion Miejski w Swarzędzu, gdzie w niedzielę o godzinie 18 zmierzymy się z ekipą Poznań FC. Tylko Antares!

Wszystkim kontuzjowanym, życzymy szybkiego powrotu do zdrowia - Sowa, Wojtas, wracajcie szybko!

Komorniki, 14.09.2019 r. (godz. 16:00)

Wielkopolska Komorniki – Antares Zalasewo 7:3 (3:3)

Bramki:

5 min. – 0:1 Bączyk (asysta Nazarevych)

8 min. – 0:2 samobójcza

24 min. – 1:2 Fabisz

41 min. – 1:3 Nazarevych (asysta Biernaczyk)

42 min. – 2:3 Baranowski

45 min. – 3:3 Gostyński

57 min. – 4:3 Kaczmarek

60 min. – 5:3 Siwek

73 min. – 6:3 Siwek

84 min. – 7:3 Muszyński

Kary (Antares):

Żółte kartki: brak

Skład Antaresu:

Pyrzyński – W. Kasperek (65-Skowroński), Michał Adamski (75-D. Malicki), Andrzejewski, Bednarczyk (75-Dovhaliuk) – Nazarevych, Lutomski (30-Sowiński-50-Mężyński), Biernaczyk (70-Makowski), Bączyk, Balicki (60-Sikora) – Przybył

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości