Dzisiejszy derbowy pojedynek z Żydowem miał dwa oblicza. W pierwszej połowie stroną przeważającą byli goście, a w drugiej to piłkarze Lechity zdominowali pole gry.
Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była, delikatnie mówiąc słaba. Nie potrafiliśmy skonstruować składnej akcji, a przy tym było wiele nie dokładnych zagrań. Pierwszy celny strzał oddaliśmy za sprawą Kacpra Serwatki dopiero po upływie pół godziny gry. Piłkarze z Żydowa stworzyli trzy groźne sytuacje, ale za każdym razem na posterunku był Michał Karwanski. Najbliżej zdobycia bramki dla Fary był Dawid Łucki, którego strzał efektownie nad bramką przeniósł popularny Filut. W 36 minucie Stefan Grzechowiak odniósł groźną kontuzję, która wykluczyła go z dalszej gry. W 43 minucie Damian Wiśniewski zagrał piłkę wzdłuż pola karnego jednak Alan Tomkowiak nie potrafił skierować piłki do niemal już pustej bramki. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W przerwie trener Piotr Siudziński przeprowadził dwie zmiany, na boisku pojawili się Michał Kaczor i Bartosz Wiśniewski. Obraz gry diametralnie uległ zmianie i to my zaczęliśmy prowadzić grę zagrażając co rusz bramce Fary. Pierwszy gol padł w 54 minucie właśnie przy udziale świeżo wprowadzonej dwójki graczy. Bartosz Wiśniewski dośrodkował idealnie piłkę z rzutu rożnego na głowę Michała Kaczora, który otworzył wynik meczu. Za wszelką cenę chcieliśmy pójść za ciosem. W 61 minucie Krzysztof Strycharz oddał mocny strzał z dystansu, który zatrzymał się na poprzeczce. Sześć minut później było już 2:0. Jakub Wisniewski znalazł niepilnowanego w polu karnym Alana Tomkowiaka, a ten strzałem przy słupku pokonał bramkarza rywali ustalając wynik spotkania. Żydowianie byli blisko zdobycia honorowej bramki w 87 minucie, kiedy to ich zawodnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Karwańskim, ale ten wykazał się świetnym refleksem i wyłapał uderzenie. Odnosimy dziś czwarte zwycięstwo w piątym meczu sezonu, które umacnia nas w czołówce ligowej tabeli.