W sobotę 20 maja, w meczu rozgrywanym w ramach poznańskiej B-klasy grupy II, Antares Zalasewo uległ GKS-owi Golęczewo 0:1 (0:1). Strata punktów jest tym bardziej bolesna, jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności, w jakich do niej do niej doszło.
Goście rozpoczęli mecz w 10-osobowym składzie, a jedenasty zawodnik dołączył do gry dopiero ok. 20 minuty. Między innymi z tego powodu gracze Antaresu dobrze weszli w mecz, co rusz stwarzając groźne sytuacje pod bramką przyjezdnych. Szczególnie niebezpieczne były akcje skrzydłami, jednak cały czas czegoś brakowało, a to przypilnowania linii spalonego, a to celnego podania, czy też wykończenia. Zalasewianie jednak przeważali, narzucili swój styl, grali piłką i długimi fragmentami potrafili zamknąć rywali na ich połowie. Golęczewo jednak broniło się skutecznie, starając się konstruować akcje zaczepne głównie krótkimi podaniami, jednak żadna z szarż nie zmusiła do interwencji broniącego z konieczności Marciniaka. Kiedy wydawało się, że w powietrzu wisi bramka na 1:0, stało się coś dokładnie odwrotnego. Przejęcie w środku pola po wyrzucie z autu, środkowy pomocnik i jednocześnie kapitan GKSu Seweryn Sroka nie zastanawiał się długo, i kopnął piłkę bardzo mocno w kierunku bramki Antaresu. Ta przelobowała Marciniaka i szczęśliwie wpadła do siatki pod samą poprzeczkę... Rozwścieczyło to zalasewian, którzy ruszyli jeszcze mocniej do przodu, jednak ataki nie przyniosły rezultatu i do szatni schodziliśmy z wynikiem 0:1.
Druga część gry to dalsze efektowne, ale mało efektywne granie ze strony Antaresu. Akcje były naprawdę składne i przyjemne dla oka, ale cóż z tego, skoro nic nie chciało wpaść do siatki rywali... Zalasewianie bili głową w mur, ale niestety nie byli w stanie skruszyć zapory postawionej przez graczy z Golęczewa. Rywale w ofensywie w drugiej połowie stworzyli w zasadzie jedynie dwie sytuacje, wynikające z rajdów prawym skrzydłem dynamicznego pomocnika, i to by było w zasadzie na tyle. Wywieźli jednak 3 punkty, więc wykonali plan w 100 procentach i chwała im za to - bronili się konsekwentnie i mądrze, a także sprzyjało im szczęście, co w rezultacie zaowocowało zwycięstwem. Antares z kolei stworzył sobie całe mnóstwo dobrych sytuacji, w kilku zabrakło centymetrów do szczęścia. Dobrze dysponowany był bramkarz gości, który zaimponował m. in. obroną strzału Przybyła z powietrza. Najlepszą szansę zmarnował jednak Nazarevich, który praktycznie wszystko zrobił poprawnie - idealnie wyszedł w tempo do prostopadłej piłki od Lutomskiego, urwał się obrońcy i uderzył nad bramkarzem.... niestety piłka odbiła się od poprzeczki i nie przekroczyła linii bramkowej.
Niestety, brak skuteczności przełożył się na zerowy dorobek punktowy w tym meczu. Cieszy na pewno styl - Antares Zalasewo, pomimo dołka w kilku poprzednich meczach, naprawdę bardzo dobrze grał w piłkę - tym razem zabrakło szczęścia i chłodnej głowy. Gratulacje dla Golęczewa, natomiast zalasewianie muszą skupić się na poprawie swojej skutecznośći i doszlifować formę na treningach, gdyż już w kolejną niedzielę przyjeżdża lider z Obrowa i tam jakikolwiek błąd może drogo kosztować.