Mecz rozpoczął się fatalnie dla pniewskiego Sokoła. Dwa proste błędy (pierwszy był przyczyną sytuacji inicjującej, a drugi skutkiem) zakończyły się utratą bramki już w drugiej minucie meczu.
Nadeszła dwudziesta piąta minuta, kiedy doszło do straty w środku boiska i sytuacji sam na sam z pniewskim bramkarzem, którą wykorzystał Krzysztof Zublewicz. Trzy minuty później gospodarze tracą kuriozalną bramkę.Trafienie z rzutu rożnego zalicza Krzysztof Mrozek.
Utrata drugiej i trzeciej bramki była kwintesencją piłkarskiego porzekadła, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, ponieważ piłkarze Sokoła w 18 i 19 minucie nie potrafili zamienić dwóch dogodnych sytuacji na bramki.
Najpierw Marcin Knop przejął piłkę po tym jak piłkarz Iskry się poślizgnął, po czym odegrał ją do niepilnowanego przed polem karnym Dawida Kawczyńskiego, który chciał się popisać uderzeniem technicznym, co mu nie wyszło. Chwilę później Gabriel Kulacha obronił strzał Tomasza Puncewicza.
W drugiej połowie mimo zmian w składzie miejscowych goście zdołali zdobyć jeszcze dwie bramki.
Zaczęło się od trafienia w słupek Dariusza Jurackiego, ale poprawka Krzysztofa Mrozka w 49 minucie była już skuteczna. Wynik meczu ustalił sześć minut później Wojciech Wypusz wykorzystując podanie za plecy obrońców od Krzysztofa Zublewicza.
Gospodarze zasłużenie przegrali to spotkanie, ponieważ zabrakło zaangażowania zespołu jako całości (takiego jak było widoczne w meczu z Międzychodem czy Tarnowem Podgórnym), a indywidualnymi staraniami, meczu nie zawsze się wygra.